Strony

środa, 15 lutego 2012

nie wiem który z kolei...


-Aaaa!-wrzasnęłam na całą parę.
-co się stało?-spytał Justin-jest 3 nad ranem, do cholery jasnej, co Ci jest?!-krzyknął potrząsając mną.
-mam złe przeczucie...-szepnęłam, i wyleciałam biegiem z pokoju.
Otworzyłam drzwi, te zaraz koło moich, i ujrzałam Gege'a.
Stał w łóżeczku, odwrócony w stronę okna, a na barierkach stało pełno kruków.
Justin stanął zaraz za mną, i stanął jak wryty.
-Co te ptaki od niego chcą?-spytał szeptem.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdy chłopiec się zaśmiał, a ptaki wyleciały przez okno.
Ja przywarłam stopami do ziemi, więc to Justin zamknął okno, i wziął Gege'a na ręce.
-chcesz spać z nami?-spytał małego.
-keje uciekły!-krzyknął Gege.
-jakie keje?-justina nieźle zdziwiło słownictwo chłopca.
-ptaki...-wyjaśniłam.
Położyłam się na łóżko, a Jus umieścił małego przedemną.
Sam natomiast przeszedł naokoło łóżka i usadowił się za mną, kładąc rękę na moim biodrze.
Gege już pochrapywał, gdy znów się odezwał.
-jak myślisz, z kąd wzięły się te ptaki?
-nie wiem-odpowiedziałam, co nie było do końca prawdą.
Zaczęłam nerwowo plątać włoski Gege'a, Justin to zauwarzył.
-powiedz prawdę co Ci jest?-spytał troskliwie-przecież widzę że coś jest nie tak.
-kiedyś już tak było...-głos mi się zarywał, ale mówiłam dalej- w jego pierwszą noc w domu dziecka. Ale to przecież tylko ptaki, prawda?
-tak, ale śpij już, dobrze? Nie potrafię patrzeć jak się tak zamartwiasz.
Zasnęłam.
Justin zaś, został sam, że swoimi myślami...
*************
uderzył mnie.
Znowu mnie uderzył.
I jeszcze raz.
Krzyczę, aby mnie puścił, wyrywam się, ale to nic nie daje.
-oh, kochanie, wiem że chcesz...-szepnął zawiadacko.
Już nie dałam się na to nabrać.
-puść mnie!-krzyknęłam mu prosto w twarz, on natomiast znowu przyłożył mi z plaskacza.
-zamknij się dziwko, jeśli chcesz żyć!-wydarł się.
-zostaw mnie, nie rozumiesz?!
A myślałam że mnie kocha!
-kochanie, obudź się!-ktoś delikatnie położył dłoń na moim policzku.
Otworzyłam dotąd zamknięte oczy, i ujrzałam twarz gwałciciela.
-zostaw mnie!-krzyknęłam
-ok, nie wiem co Ci się śniło, ale myślę że coś ze mną...-zaśmiał się.
Z moich oczu pociekły łzy, a ja gwałtownie wtuliłam się w jego czarny top, który jak widać zdążył już ubrać.
-obiecaj mi to, Justin, błagam!-zaczęłam usilnie wydobyć dźwięki z obolałego gardła.
-ale co, Laura, kochanie, uspokuj się... Co mam Ci obiecać?
-że nigdy nie... Nie na... Nie na hama...-zarywający wciąż się głos nie dawał mi dokończyć zdania.
-dobrze... Dobrze, skarbie... Odpocznij chwilkę, i dopiero mów.
-że nigdy mnie nie zgwałcisz...-powiedziałam wreszcie, nabierając sporą porcję odwagi.
-co... Co ty sobie ubzdurałaś? Wiesz, że nigdy nie zrobiłbym Ci krzywdy, prawda?
Odwaga znikła, więc kiwnęłam tylko głową.
Justin zbliżył lekko wargi do moich ust, lecz gdy zobaczył, że w moich oczach pojawił się, nie wiadomo z kąd, strach, odsunął się, i tylko przytulił.
Nie chciałam, żeby tak się o mnie martwił, ale w głębi ducha wiedziałam, że to jak on się o mnie boi, znaczy jak bardzo mnie kocha... I to dodało mi to odwagi.
Odsunęłam się od niego, na kilka centymetrów, i spojrzałam mu głęboko w oczy.
-gdzie jest Gege?-spytałam
-mama go zabrała-odpowiedział zwięźle, ale z sensem.
Spuściłam na chwilę oczy.
Udowodnił mi, że mnie kocha, i że mi bezgranicznie ufa.
Teraz moja kolej.
Znowu spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, pełne pożądania, i zobaczyłam wreszcie, ile kosztuje go powstrzymywanie się.
Przybliżyłam się do niego, i pocałowałam.
Na początku, zaledwie musnął moje wargi, widać że się wachał.
A wachał się przezemnie.
Przez mój popierzony sen.
Złożyłam rękę, pod jego koszulkę, która po chwili wylądowała na podłodze.
Jus przełożył mnie z pozycji siedzącej, na leżącą, pozbawiając mnie w międzyczasie topu.
Przestał się ograniczać.
Jego język, rozchylił z łatwością moje usta, i oplótł się z moim, w węzeł, pozornie nie dający się rozwiązać.
Lecz po chwili wrócił mu zdrowy rozsądek.
-jeśli nie chcesz... Nie musisz tego robić...-powiedział, widziałam że nie chętnie się ode mnie oderwał, ale bał się, że zrani moje uczucia.
-ależ ja chcę... Justin, zawsze musi być ten pierwszy raz...
-jasne, ale nie musi on tak wyglądać- było widać, że próbował przekonać do tego samego siebie.
-justin...
-co?
-zrobisz coś dla mnie?
-wszystko.
-zamknij się, i ściągaj spodnie!-rozkazałam, nieudolnie naśladując ton jakiegoś faceta z durnego westernu.
Justin tylko przymrużył oczy, i zaczął <dosłownie> lizać moją szyję.
-jus, łaskocze!
-i co, dajesz za wygraną?-spytał.
-nie.-powiedziałam stanowczo.
Poddał się.
Pocałował mnie, tak, jak najnamiętniej umie, po czym począł coraz bardziej się zniżać.
-kochasz mnie?-szepnął
-wiesz że tak...-po tych słowach wszedł we mnie, a ostatnie co chciałam, to to, aby ten stan nieważkości się skończył..........................
******************
i co?
Ok, mi już kompletnie skończyły się pomysły.
Wiecie jaka jestem zła na ciotkę?!
Wogóle nie ma polskich kanałów w telewizji!
Tak się na nią wkurzyłam, że "idź z tąd i nie wracaj".
Wczoraj miał lecieć na polsacie spider-man, a ja znowu nie obejrzałam!
Pamiętam, że jak byłam mała, ta bajka leciała tylko raz w tygodniu na Jetix'ie, za pięć dwunasta w nocy.
Zawsze oglądałam, i to był plus bycia jedynym dzieckiem w domu.
A teraz jest mój brat, i na nic mi nie wolno, bo przecież Mathew<czytaj metju,pl.mateusz> musi spać.
Ale przez następne dwa dni mam labę, a w sobotę wracam do domu<buuuuu!>.
A pisałam już że przez przypadek zadwonił do mnie Komorowski?
Nie wiem, ale na razie tyle.
O!
I jeszcze mała proźba.
Weźcie mi dajcie jakiegoś pomysła, dlaczego wogóle te ptaki przyleciały, bo sama nie wiem, wplątałam się, i nie wiem jak teraz wyplątać.
Tylko żeby było coś realnego, a nie jakieś czary-mary.
Z góry dzięki.
Ps.trochę się rozpisałam, nie?
To mój najdłuższy post, jak narazie...
Koffam was
kicia<3.
i sorry że dopiero tera dodaję, bo laptop mi się u ciotki wyładował, i musiałam czekać aż wrucimy, odwołuję się do wcześniejszych słów
kiciaX3.
<X3,- czyli złamane serce, jestem załamana, zachar ściął swoje piękne biberoskie włoski...>

1 komentarz:

  1. Czytam cały czas twojego bloga ale ostatnio miałam problemy z moim kontem i blokowało mi dodawanie komentarzy. Uwielbiam tą historię.

    OdpowiedzUsuń