Strony

środa, 1 lutego 2012

nastęny


Kiedy się obudziłam było już dziesięć po czwartej, co mnie bardzo zdziwiło.
-o której mam wypis?-spytałam przechodzącej obok pielęgniarki.
-jeśli czujesz się na siłach, to możesz wyjść w każdej chwili.-odpowiedziała mi bardzo miło.
-tak, czuję się na siłach, a... A Justin? Kiedy wyszedł?
-ten chłopak z dwójką dzieci?
-tak...
-siedział tu całą noc...
-ale...
-i pół dnia-dokończyła.
-ale kiedy wyszedł.
-jakąś godzinę temu, to twoje dzieci?
-przestaniesz być taką zdzirą?!-wrzasnęłam, i wstałam z łóżka, by się ubrać, ale młoda pielęgniarka, nie dała za wygraną.
-ta dziewczynka, nie jest twoją córką, prawda? Ale ten chłopczyk... On mówi na cb mama... Czyli... Jest twój? I Bieber jest ojcem?
-tak, Gege jest moim synem, a ojcem jest Justin, jeszcze coś?!-powiedziałam z sarkazmem, którego pielęgniarka najwyraźniej nie zauwarzyła.
-niech tylko media się dowiedzą!-powiedziała z błyskiem w oku, i wyszła z sali.
Ja tym samym, zaczęłam grzebać w komurce, szukając numeru Justina...
*****************
-mama!-krzyknął Gege wybiegając z samochodu.
-Gege!-odwdzięczyłam mu się tym samym, łapiąc go w ramiona i mocno tuląc.
-i co, gotowa żeby poznać mojego sławnego menagera?-spytał jus, otwierając przede mną drzwi auta.
-a... Jak on się w ogóle nazywa?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie, wsiadając do niego (do auta, nie justina...XD).
-Scoot-Justin zasiadł za kierownicą, a ja usadowiłam Gege'a w foteliku z tyłu, i usiadłam obok mojego nie oficjalnego chłopaka.
-masz prawko?-spytał mnie gdy ruszyliśmy.
-nie, i nie chcę mieć.-powiedziałam stanowczo, chyba zrozumiał, bo nie drążył więcej tego tematu.
*****************
gdy zobaczyłam ten wielki dom, stało się dla mnie jasne, że będę w nim mieszkać przez następne dwa lata.
-wow...-tylko tyle udało mi się z siebie wydusić.
-czemu każdy kto zobaczy moją chatę, tak reaguje?-spytał Jus.
-nie wiem...-powiedziałam wyciągając Gege'a z auta.
-to co, idziemy?-spytał Justin, otwierając kluczem drzwi.
-a... Twój menager... No... Scoot jest?
-nie ma, ale jest moja mama i ojciec z Jazmine.
-jak to "Ojciec z Jazmine"?
-no... Jazmine nie jest córką mojej matki, tylko ojca, a... No bo moi rodzice się rozstali gdy miałem jakieś trzy miesiące... Czy coś... Mama nigdy o tym nie mówi. Tata se znalazł babkę, i ona urodziła mu Jazmine i Jexona.-odpowiedział wchodząc do jasnego pomieszczenia, którym był przedpokój.
Gdy weszliśmy do pokoju, do Justina podbiegła Jazmine, a Gege podbiegł do niskiej brunetki, która zapewne była mamą Jusa.
Chłopiec wskoczył jej na kolana, i zaczął z uśmiechem coś po swojemu gadać.
-co się stało?-spytał Justin.
Dopiero teraz zorietowałam się że z moich oczu pojechała łza.
-czy mi się wydaje, czy ja byłam nieprzytomna latami...-spytałam, ocierając kroplę z pod oka.
-przestań, tylko kilka tygodni...
-który dzisiaj?-spytałam
-21 czerwca, a co?
-Gege za tydzień kończy roczek!-wystraszyłam się.
-i co z tego, jest jeszcze mnóstwo czasu-powiedziała mama Justina.
-dużo? U nas przynajmniej miesiąc trzeba było zbierać  pieniądze, na głupią czekoladę...
-ale teraz jesteście u nas-powiedziała mama Jusa wstając z fotela z Gege'm na rękach-i nie pozwolę żeby taki słodziak żył w biedzie, w jakim domu dziecka! Justin, zajmiesz się nim, prawda?-dokończyła dotykając nosem noska Gege'a.
-a Laura?-spytał zażenowany.
Kobieta dobrze mi się przyjrzała.
-no co?-spytałam
-nie jesteś jak Selena, co nie?-spytała patrząc mi prosto w oczy.
-nienawidzę jej-szepnęłam wścibsko.
-witaj w rodzinie, mów mi Patty!-krzyknęła, i odeszła z Gege'm na rękach do kuchni<tak myślę>.
Trochę mnie to zdziwiło, ale co tam.
-sorry za nią, zawsze taka jest, była, i niestety ale... Przkro mi bardzo... Będzie.
*************
-JA STOJĘ NA WODZIE!-wrzasnęłam gdy postawiłam jedną łyżwę na lodzie.
Gege już zapieprzał na czworaka po lodzie, a ja ledwo co, ustałam na nim.
-co tak krzywo?-spytał justin łapiąc mnie od tyłu, abym nie upadła.
-pierwszy raz stoję na lodzie!-krzyknęłam-to co ja mam powiedzieć?!
-Gege też pierwszy raz stoi na lodzie... A raczej... Nie wiem jak to nazwać...-dodał, gdy ujrzał wygibasy, które wyczyniał chłopiec.
Ja się tylko zaśmiałam, i próbowałam bezskutecznie zrobić coś z nogami, które wciąż mi się rozjerzdżały.
Na szczęście był przy mnie Justin, i prawie za każdym razem zdążył mnie złapać.
-simo!-krzyknął nagle Gege.
-zimno Ci?-spytał Justin, zgrabnie do niego podjerzdżając.
-yhm...-chłopiec stanowczo przytaknął główką.
Jus wziął Go na ręce, i podjechał z nim do wyjścia, do którego i ja się po chwili doczłapałam.
Justin ściągnął małemu łyżwy, i założył buciki.
Byłam zszokowana, że taki facet, ma takie podejście do dzieci.
Ale Gege go najwyraźniej lubi.
Justin ma prawie osiemnaście lat, a sam zachowuje się jak dziecko.
Jego tata-Jeremy-twierdzi że odkąd mnie poznał, bardzo się zmienił.
-Justin...-zaczęłam biorąc Gege'a na ręce-musimy pogadać...-spuściłam wzrok.
-O czym?-spytał otwierając przede mną drzwi.
-dobra...-wypuściłam Gege'a, by pobawił się w śniegu-słuchaj. Jak ty to sobie wyobrażasz?
-ale co?
-to, że mamy z Gege'm mieszkać u cb.
-przecież to nie problem, mówiłem Ci już, i przestań fantazjować, i tak już za puźno.
-nie jest za puźno, mogę iść z powrotem do ośrodka, albo do jakiegoś internatu.
-nie bądź głupia!
-a jaki masz niby powód, żeby nas dalej utrzymywać?!-wrzasnęłam nagle, wcale tego nie planując-przecież ja cię prawie nie znam! Wszyscy wiedzą że cię kocham, każdy z mojego ośrodka mówił, że kiedyś z tobą będę... Kocham Cię.
-A mnie to nikt o zdanie nie pyta?-powiedział ze złością.
-proszę, powiedz że mnie nie kochasz, zrób mi przykrość na oczach każdego! No proszę, jesteśmy w centrum miasta, zrób to teraz, a czemu nie...
-bo cię kocham-powiedział.
-co...
-tak, Kocham Cię Laura, cb.-podszedł do mnie, i złapał pod brodę-i nie chcę abyś odchodziła...-szepnął, całując moje rozpalone usta....
*************
błagam, powiedcie że to nie prawda!
Aaaaaaaa!
Ok, powiem wam o co cho, bo nie wiecie.
Minął równy rok, odkąd założyłam swojego pierwszego bloga.
Minął rok, a ja  jeszcze nie skończyłam go pisać.
A wiecie dlaczego?
Bo miałam już napisaną całą książkę w zeszycie, i nie chciało mi się przepisywać.
Ale piszcie w komentarzach < na tamtym blogu> czy wam się podoba <tamten blog> i czy mam go kończyć, bo nie wiem czy jest sens.
zobaczymy...
ale na razie tylko link:
http://www.megastarandmy.blogspot.com/
i super teledysk:
http://www.youtube.com/watch?v=hjRh9-qnYpc&feature=BFp&list=FLd3HDPRyVBWXj67EhP3wT6Q
gratulacje Sabina
chapter dedicated for you TheNikajb

1 komentarz:

  1. Już 4 razy próbowałam dodać komentarz ale wyskakiwał błąd na każdym blogu z blogspot. Chciałam ci powiedzieć że bardzo podoba mi się to opowiadanie zresztą tak jak i tamte poprzednie. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń